Wierzbiak Bartoszów - historia spisana... początek i koniec

Drukuj
Utworzono: sobota, 09, kwiecień 2016
Sport  w Bartoszowie w ostatnich latach kojarzył się głównie  z tenisem stołowym, który rozsławiał miejscowość, dzięki STS Bartoszów stworzonemu dzięki wspaniałemu, śp. Edwardowi Muraszko.  Jeszcze dużo wcześniej sukcesy w kolarstwie odnosił Grzegorz Szumlakowski. Starsi mieszkańcy Bartoszowa pamiętają, że przed laty, bardzo krótko, grała tu regularna drużyna piłkarska. Dziś nie łatwo byłoby odbudować klubowy futbol w Bartoszowie. Za mało młodzieży. Chętni  bez problemu mogą grać w Legnicy czy innych klubach naszej gminy.


O jakiekolwiek informacje na ten temat jest bardzo ciężko.  To nie były czasy internetu, ale o Wierzbiaku Bartoszów ślad musi pozostać. Dokładnej daty powstania klubu nie znaleźliśmy. Zresztą nie jest to łatwe, bo nie wiadomo jakie kryterium mielibyśmy użyć. Pierwszy trening? Rejestracja w Ludowych Zespołach Sportowych? Pierwsze zebranie w Klubie Młodego Rolnika? 

W roku 1968...
...  gminna spółdzielnia z Piekar Wielkich (ciekawe czy młodzi wiedzą gdzie są Piekary Wielkie ;) ) reaktywowała w Bartoszowie - Klub Młodego Rolnika (w miejscu gdzie jest świetlica, a wcześniej był sklep spożywczy). Była to typowa  klubokawiarnia, biblioteka. Klub prowadziła Teresa  Łuczków, której pomagał Marian Łuczków. Młodzież mogła tu spędzać wieczory, pograć w tenisa stołowego. Baza stała się pretekstem do zawiązania w tym samym roku bartoszowickiego Związku Młodzieży Wiejskiej (pierwszą przewodniczącą była Danuta Dmitruk).

- W klubie odbywało się to co interesuje młodzież - wspomina Marian Łuczków. -- Były zabawy. Sport  to były szachy i  tenis stołowy: czasem  przez osiem godzin dziennie trwały rozgrywki "ping ponga".


Siła drużyny
Czas płynał szybko.  Na pobliskim boisku od czasu do czasu zbierała się bartoszowicka młodzież, by pograć w piłkę nożną. Sprawa dojrzała do momentu, gdy nastoletni futboliści poczuli potrzebę rywalizacji w poważnych rozgrywkach.  O strukturach, organizacji i procedurach nikt nie miał pojęcia. Marian Łuczków miał  już ponad dwadzieścia lat, więc jako poważny mężczyzna mógł zająć się załatwieniem spraw w prawdziwej instytucji sportowej.

- W roku 1970 zgłosiłem do piłkarskich rozgrywek, do Ludowych Zespołów Sportowych drużynę Wierzbiak Bartoszów - mówi Pan Łuczków. - Można  pół żartem powiedzieć, że byłem takim samozwańczym "kierownikiem". Ktoś musiał te formalności załatwić. Zakwalifikowali nas do tak zwanej klasy "W".

Wierzbiak Bartoszów rywalizował w klasie "W" z ekipami Nowej Wsi Legnickiej, Legnickiego Pola, Kunic, Kłębanowic, Koskowic, Rosochatej czy Spalonej. Trzymał się w środku stawki, nie odstawał poziomem od reszty drużyn.  Choć Wierzbiak jako debiutant nie był faworytem  w żadnym meczu, to wygrywał spotkania, czasem remisował.


W poszukiwaniu kondycji
Rozgrywki w klasie "W" były czymś w rodzaju dziesiejszej  "B", a nawet "C" klasy, ale daleko im było do współczesnego poziomu organizacyjnego. Sędziowie byli wyznaczani z grona rywalizujących drużyn, bramki w Bartoszowie nie posiadały siatek (podobnie jak na wielu innych wiejskich boiskach), a szkolne boisko było nieco mniejsze niż dopuszczane w rozgrywkach w wyższych klasach. Czasem chłopaki gościnnie rozgrywali mecze  w Legnicy na dawnym stadionie... żużlowym przy Świerkowej (obecnie baza młodzieżowa  Miedzi Legnica). Tu boisko było o wiele wieksze niż w Bartoszowie. Czasem już  na początku drugiej połowy brakowało tchu, chłopaki biegali z językiem  na brodzie.
To jednak nie zniechęcało piłkarzy Bartoszowa. Trenowali pilnie, aż doczekali się  największego sukcesu w historii klubu...

Puchar jest nasz!
Rozgrywki o puchar szefa Ludowych Zespołów Sportowych  były imprezą prestiżową. W tamtych latach LZS-owi szefował śp. Mieczysław Grunt, znakomity działacz piłkarski z Rosochatej. Wierzbiak przeszedł przez kolejne rundy jak burza. W finale, który odbył się w Legnicy, na bocznym boisku Stadionu Miejskiego, Wierzbiak Bartoszów wygrał z Unią Rosochata 2:1!!! To było święto dla tak małego klubu. 

Samofinansowanie
Skąd młodzi piłkarze mieli sprzęt, koszulki, buty, piłki? Odpowiedź jest prosta: z własnych składkowych pieniędzy.To nie były czasy sponsorów dla amatorskiego futbolu. Na getry już pieniędzy nie wystarczyło. Pomimo braku "prawdziwego" trenera, ekipa Wierzbiaka potrafiła zmobilizować się na regularne treningi. takim prowadzącym zajęcia treningowe był bramkarz  Zdzisłąw Tatara.  Na mecze wyjazdowe drużyna jechała rowerami, na spotkania w pobliskich wioskach: per pedes.
Wierzbiak przetrwał trzy sezony. Z roku na rok było mniej chętnych do grania. Coraz trudniej było zebrać meczową jedenastkę. W końcu praca, rodzina i inne obowiązki spowodowały rozpad zespołu. Piotr Wieczorek kontynuował jeszcze przygodę piłkarską w Tyńcu Legnickim.

W 1973 roku Wierzbiak zniknął z piłkarskiej mapy świata... Na zawsze? O budowaniu ekipy seniorskiej nikt nie myśli, ale może jakaś bartoszowska filia piłkarskiej szkółki dziecięcej? Kto wie...
(msz)

TO ONI TWORZYLI HISTORIĘ
Nazwiska piłkarzy Wierzbiaka Bartoszów nie trafiały na łamy prasy. Są jednak historią, którą warto pamiętać:

Bramkarze:
Zdzisław Tatara (+)
Franciszek Koźlik (+)

Obrońcy, pomocnicy, napastnicy:
Janusz Rymarczuk (+)
Marian Kwaśnica
Czesław Dziweńsko (+)
Zbigniew Kaśczyszyn
Kazimierz Kaśczyszyn
Lesław Marciniak (+)
Władysław Kucy (+)
Piotr Wieczorek
Józef Żymańczyk
Henryk Wojtyła
Czesław Kucy
Bogdan Tołoczko
Franciszek Szumlakowski (+)
DSCF1066