W drodze na pogrzeb na Wawelu.

Drukuj
Utworzono: wtorek, 20, kwiecień 2010
Image Na uroczystości pogrzebowe Prezydenta Lecha Kaczyńskiego  nie przybyło wielu gości - światowych przywódców, pomimo wcześniejszej deklaracji uczestnictwa w ostatnim pożegnaniu. Do Krakowa doleciał szczęśliwie prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili natomiast jego żona Sandra Roelofs na uroczystości przyjechała samochodem. Jadąc z Brukseli skorzystała z zaproszenia i zatrzymała się wraz z towarzyszącymi ochroniarzami Biura Ochrony Rządu oraz eskortującymi Jej samochód policjantami w Legnickim Polu. Jej wolą była krótka modlitwa i zapalenie dwóch świec ku czci tragicznie zmarłych.
Jak wiemy z mediów, najbardziej skomplikowaną podróż do Polski miał gruziński prezydent Michaił Saakaszwili, uważany za jednego z najbliższych przyjaciół zmarłego tragicznie Lecha Kaczyńskiego. Wykazał się wielką determinacją by złożyć hołd naszemu Prezydentowi. Trasa Prezydenta Saakaszwilego wiodła przez pięć państw. Z USA, gdzie przebywał z wizytą, poleciał do Portugalii. Dalej udał się do Włoch, potem przez Turcję do Bułgarii, a stamtąd do Rumunii. Dopiero z lotniska tego kraju udało mu się przylecieć do Krakowa. Żona Saakaszwilego - Sandra Roelefs wykazała się podobnie jak Jej mąż niezwykłą stanowczością. Aby towarzyszyć mężowi w uroczystościach w Krakowie, Pierwsza Dama Gruzji jechała z Brukseli samochodem ponad 13 godzin. Na krótką przerwę i modlitwę zatrzymała się w Sanktuarium Św. Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu. Był to dla nas niezwykły epizod związany z uroczystościami pogrzebowymi w Krakowie. Niestety dysponujemy mizerną dokumentacją fotograficzną z tej nieoczekiwanej wizyty. Próby zrobienia fotki Pierwszej Damie Gruzji spotkały się z dość agresywną reakcją ochroniarzy (co widać na zdjęciach). Na bolesne sprowadzenie do parteru przez osiłków z gruzińskiej ochrony narażał się Sławek Pienias.